- Żegnaj. Pewnie już nigdy się nie spotkamy. - wzruszyłam ramionami, i zaczęłam iść przed siebie.
- Renn. - znowu On. Pokręciłam głową, usiłując go ignorować.
- Czego chcesz? - nie wytrzymałam. Zwróciłam się w miejsce, z którego dochodził głos, aczkolwiek nie widziałam jego właściciela. No tak. On był martwy. Musi być martwy. Widziałam na własne oczy jak umarł.
- Dołącz do niej. Nie powinnaś żyć samotnym życiem. Takie do ciebie nie pasuje. - rzekł, po czym dosłownie wszedł we mnie, i wyszedł. Przeszedł przeze mnie, co pewnie było dość normalne, jak na ducha, jednak nie miało to zbyt dobrych skutków. Upadłam na ziemię, a przed oczami mi się zamgliło. Wiedział, że tam będzie. Zemdlałam.
Iris?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz